czwartek, 18 czerwca 2015

Tajlandia - dzień ósmy - z Bangkoku do Ao Nang

W końcu nadszedł upragniony dzień - przeniesienia się z wielkiego miasta na rajskie plaże południowej Tajlandii. Jak już pisałam na samym początku, ze względu na pogodę, zdecydowaliśmy się na wypoczynek w Ao Nang, na wybrzeżu Morza Andamańskiego, w prowincji Krabi. Głównym węzłem transportowym prowincji jest miasto o tej samej nazwie. Z Bangkoku można tam dotrzeć na wiele sposobów: autobusem, pociągiem (ale tylko do Surat Thani i stamtąd trzeba wziąć autobus/taksówkę) lub też, najwygodniej i najszybciej, - samolotem. My zdecydowaliśmy się na tę ostatnią opcję. Nie lubię latać, ale jeździć autobusem przez całą noc lubię jeszcze mniej.

Suvarnabhumi
Na lotnisku Suvarnabhumi.

Połączenia lotnicze z Bangkoku do Krabi obsługuje wielu przewoźników, każdy z nich organizuje kilka rejsów dziennie: od wczesnego ranka do późnego wieczora. My wybraliśmy linie Bangkok Airways. Przede wszystkim dlatego, że latają z głównego lotniska - Suvarnabhumi, a stamtąd mieliśmy lot powrotny do Polski. Zwróćcie uwagę, że wiele połączeń (m. in. Air Asia) odbywa się z portu tanich linii Don Muang (lata stamtąd między innymi Air Asia). My nie mieliśmy ochoty ostatniego dnia kursować między lotniskami. Poza tym Bangkok Airways mają bardzo dobre opinie, nawet na najkrótszych trasach oferują posiłek (w jedną stronę ciepły i całkiem dobry), no i szczycą się, jako jedyne linie lotnicze na świecie, salonikiem dla klasy ekonomicznej. Muszę przyznać, że całkiem fajnie czekało się na lot w wygodnym fotelu z popcornem w ręce. Bilety dla dwóch osób, w dwie strony, kosztowały około 800 złotych. W cenie był oczywiście bagaż - 20 kg (dopuszczalna nadwyżka to 2 kilo). Linie spodobały mi się na tyle, że w lipcu polecimy nimi znowu :)

Przekąska. W tych zielonych liściach był ryż z fasolą na słodko - o dziwo bardzo ok.

Tą maszyną lecieliśmy.

Sam lot przebiegł bardzo spokojnie, bez najmniejszego opóźnienia wylądowaliśmy w Krabi. Lotnisko nie jest duże, nie sposób się na nim zgubić, a na dodatek obsługa kieruje do właściwej karuzeli bagażowej (a tych, dla których Bangkok był jedynie portem tranzytowym, do kontroli paszportowej). 

Ostatnim etapem podróży nad morze była droga z Krabi do Ao Nang. Miejscowości dzieli tylko 30 kilometrów, a sposobów na dotarcie jest przynajmniej kilka. Pierwsze rozwiązanie, najbardziej komfortowe do zamówienie busa (o tym więcej w drodze powrotnej). Drugie, najtańsze, to dojazd autobusem do centrum Krabi i stamtąd wyprawa songtaewem - czyli mówiąc wprost na pace pick-upa. My wybraliśmy trzecie, wypośrodkowane, busik kursujący między lotniskiem, a wybranym hotelem. Bilet kupuje się w hali przylotów i niezależnie od celu w Ao Nang kosztuje 150 bahtów. Podróż trwa mniej więcej 40 minut do godziny. Widoki po drodze - super. Pionowe skały i bujna roślinność.

Choć mniej więcej po 15 minutach lotu niebo zasnuły chmury i nie rozpogodziło się aż do wieczora. to i tak byłam szczęśliwa. Bo jak mogłoby być inaczej, gdy woda w morzu ma jakieś 28 stopni, a piasek jest miękki jak cukier puder. 

Pierwszy kontakt z Morzem Andamańskim

I pierwszy zachód słońca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz