środa, 17 czerwca 2015

Tajlandia - dzień siódmy - Park Lumpini

Park Lumpini zwany jest bangkockim Central Parkiem. Na ile to porównanie jest słuszne nie wiem, bo w Nowym Jorku jeszcze nie byłam. Na pewno łączy je położenie w centrum miasta, pośród betonowej dżungli, i regularny kształt. Dzieli natomiast roślinność i, jak przypuszczam, po nowojorskim parku nie przechadzają się wielkie jaszczurki - warany paskowane. Dla nich właśnie tu przyszliśmy.

Spacerowiczka.

Waran
Waran paskowany.

To ewidentnie nie był mój dzień, bo zanim te gadziny łaskawie się wyłoniły, spacerowaliśmy chyba ze 2 godziny i już zbieraliśmy się do wyjścia. Majestatyczne stwory najłatwiej zauważyć w okolicy parkowych stawów. Sprawnie pływają kanałami między zbiornikami lub wygrzewają się na brzegach. 

Waran
Wygrzewać można się na brzegu, ale też na katamaranie.

Waran
Zdaje się, że w przedszkolach dla waranów nie funkcjonuje rymowanka "nie wytykaj języka"... ;)

Oprócz waranów park zamieszkują też oczywiście inne zwierzęta. Podobno zaobserwować tam można 30 gatunków ptaków. Mnie udało się też wypatrzeć wodnego żółwia.

Fauna parku Lumpini.

Ptasia kuchnia tajska.


Jeśli macie za dużo czasu do zabicia w Bangkoku albo koniecznie, jak ja, chcecie zobaczyć warany, polecam popołudnie w parku Lumpini.


Dzień VII: Pałac Vimanmek - Park Lumpini

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz