wtorek, 16 czerwca 2015

Tajlandia - dzień siódmy - Vimanmek

Z ogromną przykrością stwierdzam, że pałac Vimanmek mnie nie olśnił, ani nawet szczególnie dobrze nie zapisał się w mojej pamięci. Pewnie błędem było to, że zwiedzaliśmy go ostatniego dnia w Bangkoku, po tym gdy poprzednich pięć było wypełnionych od świtu do nocy emocjami i nowymi wrażeniami. Nie odpowiadała mi też jego oficjalna, sztywna atmosfera. Nie lubię być traktowana jak nieproszony gość, a tu trochę tak było. Mimo, że przed wizytą dokładnie sprawdziłam wymogi dotyczące stroju i wybrałam sukienkę za kolano, to i tak musiałam się dodatkowo owinąć pareo, żeby przypadkiem się ona nie podwinęła. Rozumiem, że takie są zasady i nawet z nimi szczególnie nie dyskutuję, jednak być mierzoną wzrokiem przez 2 strażniczki - nic przyjemnego. Choć pałac od dawna jest niezamieszkały, to wciąż traktowany jest jako posiadłość królewska. Z tego też względu nie można robić zdjęć, a wszystkie rzeczy osobiste należy pozostawić w (płatnej) szatni. Przed wejściem do środka budynku trzeba oczywiście zdjąć buty.

Za drzewami widać pałac Vimanmek.

Po żalach, pora na trochę faktów, bo mimo wszystko to obiekt o niebagatelnym znaczeniu historycznym. Zbudowany został na przełomie XIX i XX wieku na polecenie ukochanego króla Tajów - Chulalongkorna. Co ciekawe, początkowo pałac budowano na wyspie Sichang i dopiero po kilku latach, na skutek zawieruchy politycznej, przeniesiono go na obecne miejsce, do Bangkoku. Przyjmuje się, że jest to największy budynek z drewna tekowego na świecie (ma aż 80 pomieszczeń!), a postawiono go bez użycia nawet jednego gwoździa. Budowniczym na pewno nie można odmówić kunsztu, precyzji, a nawet fantazji. Pałac ma przepiękne proporcje, wiele w nim filigranowych elementów i pomysłowych rozwiązań. Bardzo podobały mi się zdjęcia, przedstawiające wydarzenia z życia rodziny królewskiej. Szkoda tylko, że jedna za drugą zadeptują rezydencję kolejne grupy azjatyckich turystów. Może, gdyby nie one, podobałoby mi się tam bardziej.

W parku dworu Vimanmek.


Posiadłość znajduje się w przepięknym, starym parku. Warto udać się do jego zachodniej części by zobaczyć salę tronową - przepiękną, białą, ażurową budowlę.


Sala tronowa

PS nawet jeśli, tak jak ja, nie zachwycicie się pałacem, to nie pożałujecie spaceru przez dzielnicę Dusit - najbardziej harmonijną i zieloną część Bangkoku.




Godziny otwarcia: 09:00-15:15 (zamknięte w poniedziałki)
Koszt: 100 bahtów (uwaga, bilet do Wielkiego Pałacu zawiera także wejściówkę do Vimanmek)
Strona internetowa: klik

Dzień VII: Pałac Vimanmek - Park Lumpini

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz