piątek, 20 lutego 2015

Tajlandia - dzień pierwszy - podróż

Nie wiem, czy o tym wspominałam, pewnie tak, ale... nie lubię latać. Zbyt wiele odcinków Katastrof w przestworzach obejrzałam, aby móc do tej czynności podejść obojętnie. To dla mnie i tak spore osiągnięcie, że mogę powiedzieć "nie lubię", zamiast "panicznie się boję". 

Muszę jednak przyznać, że lot Emirates to zupełnie inna bajka, niż loty tanimi liniami czy nawet samolotami czarterowymi*. Już wchodząc na pokład, w Warszawie, poczułam że rozpoczynam wakacje. Wnętrze samolotu było ładnie, pastelowo podświetlone, na siedzeniach poukładane kolorowe poduszki, miłe stewardesy witały wszystkich serdecznymi uśmiechami, a za chwilę podały gorące ręczniczki, dla odświeżenia. Od razu zapoznałam się z ICE "systemem rozrywki pokładowej" czyli monitorkiem, telewizorkiem i konsolą do gier w jednym. Potem na dobrych kilka godzin przepadłam grając w ulubioną Zumę**. No tak to ja mogę latać! Zaraz po starcie podano słone krakersy i napoje, a niedługo potem obiad. Do wyboru były dwie opcje, powiedziałabym, że jedna europejska, a druga bardziej blisko-wschodnia. Tuż przed lądowaniem dostaliśmy jeszcze lody. Ech, chyba nie mam wysublimowanego podniebienia, bo nawet mi smakowało ;)***

Bezpośredni lot z Europy do Bangkoku trwa około 11-12h, my lecieliśmy przez Dubaj, więc po 6 godzinach czekała nas przesiadka (bagatela 5 godzin oczekiwania). Czy to dobrze, czy źle, zdania są podzielone, ja się cieszyłam, bo mogłam zobaczyć to słynne megalotnisko, no i rozprostować nogi. Co do samego portu lotniczego, to faktycznie jest on ogromny, jednak dzięki dobremu oznakowaniu przejście (czy też przejechanie) z terminalu do terminalu nie nastręczało problemów. Pasażerowie lecący Emirates i oczekujący na następny lot dłużej niż  4 godziny mogą odebrać specjalny voucher, uprawniający do darmowego posiłku w jednej z restauracji (uwaga o kupon trzeba upomnieć się u obsługi). My wybraliśmy McDonald's. Żaden szał, ale u Rolanda w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nigdy wcześniej nie jedliśmy.

Druga część lotu, z Dubaju do Bangkoku trwała mniej więcej tyle samo i wyglądała podobnie, z tym że był to lot nocny, więc było jeszcze bardziej leniwie. Zdziwiło mnie tylko, że śniadanie zostało podane niedługo po starcie, czyli ok 4 w nocy czasu dubajskiego. Zapomniałabym, Warszawę i Dubaj dzielą 3 godziny, a stolicę ZEA i Bangkok jeszcze kolejne 3. Czyli kiedy my lądowaliśmy w Bangkoku o 12:30, w Polsce była dopiero 06:30.  

* Bardzo mi się podoba, że Emirates pozwalają zadbać o komfort podróży jeszcze na długo przed boardingiem. Po zakupie biletów i zalogowaniu się na swoje konto, można wybrać miejsca w samolocie, które nam odpowiadają (warto śledzić stronę co jakiś czas, bo nam model samolotu zmieniał się przynajmniej 2 razy). 3 z 4 odcinków lecieliśmy Boeingami 777-300ER (nowiutkimi!), polecam miejsca na końcu samolotu, gdzie w bocznych rzędach są tylko po 2 siedzenia.
** Oprócz gier w ICE dostępne są też rozmaite seriale, filmy i najnowsze wiadomości. Można również śledzić mapę lotu oraz spoglądać na zewnątrz, przy pomocy kamer umiejscowionych na samolocie.
*** Przed lotem, podając jego numer i datę można sprawdzić, co będzie do zjedzenia na pokładzie. Jeśli menu nam nie pasuje, do 24h przed wylotem można wybrać posiłek specjalny (oczywiście można go też wybrać ze względu na religię, przekonania czy dietę, opcji jest kilka m. in. wegetariańska, wegańska, orientalna).

Chwilę przed startem, jeszcze szaruga za oknem.

Megalotnisko w Dubaju.
Voucher na posiłek - Emirates.

Wykaz restauracji na voucherze Emirates

I Dubaj z góry. Plama światła na ciemnej pustyni.

Bangkok z lotu ptaka. Olbrzymi.





1 komentarz: