wtorek, 17 lutego 2015

Sawasdee kha czyli jesteśmy w Tajlandii

Sawadee kha to po tajsku dzień dobry, ale tylko wtedy, gdy wita się kobieta, mężczyzna powie nam sawadee krab. Od takiej lingwistycznej ciekawostki rozpoczynam wspomnienia z krainy uśmiechu - Tajlandii.

Skąd pomysł? Od dawna marzyło mi się, aby w jesienno-zimową, polską słotę wyruszyć gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie jest słońce, ciepłe morze i biała plaża z mięciusieńkim piaskiem. Tajlandia, ze względu na to wszystko plus bogatą kulturę, fantastyczną architekturę i przepyszną kuchnię, wydała mi się kierunkiem idealnym. W sukurs przyszły mi linie lotnicze Emirates i jedna z ich promocji. Kilka kliknięć myszką na stronie pośrednika Flipo* i bilety do Bangkoku na grudzień** były nasze. Pozostało tylko zdecydować, co chcemy zobaczyć.

Ponieważ był to nasz pierwszy wyjazd w tak dalekie, egzotyczne miejsce podeszliśmy do niego dość ostrożnie. Dziś wiem, że był to błąd, że można było zobaczyć więcej, spędzić czas trochę inaczej, ale frycowe się płaci. Ostatecznie zdecydowaliśmy się pierwszych 6 dni spędzić w Bangkoku, a kolejnych 7 na wybrzeżu Krabi, w miejscowości Ao Nang.

09.12.2014 dzień III Egzotyka na całego
12.12.2014 dzień VI Ayutthaya
13.12.2014 dzień VII Ostatni w Bangkoku
14.12.2014 dzień VIII Podróż z Bangkoku do Ao Nang
15.12.2014 dzień IX
17.12.2014 dzień XI Wycieczka na 4 wyspy
18.12.2014 dzień XII 
19.12.2014 dzień XIII Phi Phi
20.12.2014 dzień XIV Archipelag Hong
21.12.2014 dzień XV Phra Nang Beach

* Na Flipo zdecydowaliśmy się, ponieważ jednocześnie z biletami można było wykupić ubezpieczenie (także od ewentualnej rezygnacji z podróży), a cena była identyczna jak u przewoźnika.
** Grudzień to podobno najchłodniejszy miesiąc w roku (nie wiem jak ma się to do 30 stopni w Bangkoku) i początek pory suchej (a jednak na wybrzeżu Morza Andamańskiego było jednak trochę mokro i pochmurno). 

Złota Góra w Bangkoku.

Bangkok świętuje urodziny Króla.



Wat Suthat w Bangkoku.

Wyspa Jamesa Bonda.


Bamboo Island

Plaża Nopparat Thara.


1 komentarz: