W Rzymie na Campo di Fiori
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamki kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.
Czesław Miłosz
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamki kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.
Czesław Miłosz
Były i oliwki, i cytryny, i kwiaty na straganach, a w okolicznych
knajpkach wino i owoce morza. Plac Campo de' Fiori okazał się
rzeczywiście bardzo gwarny i kolorowy. Gdy znaleźliśmy się na nim
pierwszy raz, w południe, był zastawiony straganami i zatłoczony.
Później zaglądaliśmy na nigo jeszcze wiele razy, także późnym wieczorem,
i okazało się, że właściwie jedyny moment kiedy pustoszeje, to wczesny
ranek. Jak już wspominałam, dzięki temu, że mieszkaliśmy nieopodal
poranne śniadaniowe zakupy robiliśmy w małej piekarni Forno Campo de' Fiori. Ponieważ co rano dość długą kolejkę tworzyli okoliczni
robotnicy, sądzę, że to dobry, nie typowo "turystyczny" wybór.
Na środku placu stoi pomnik wielkiego humanisty i filozofa - Giordana Bruna - straconego właśnie w tym miejscu. Nie wszyscy wiedzą, że w średniowieczu plac ten służył jako miejsce egzekucji. Od średniowiecza też ma charakter targowiska. Można tu kupić wszystko: kwiaty, owoce, warzywa, makarony w najróżniejszych kształtach i kolorach oraz staroci. Choć handel skierowany jest przede wszystkim do turystów, to ma swój urok. Przy każdym boku placu znajduje się po kilka knajpek. Mam wrażenie, że ich jakość nie jest najwyższa (albo po prostu my słabo trafialiśmy), ale tak czy inaczej miło tam posiedzieć i wypić kieliszek wina, szczególnie o zmierzchu i wieczorem. Campo de' Fiori to wyjątkowo urokliwe miejsce.*
Jak już będziecie na placu, to pamiętajcie, że warto zagubić się w uliczkach go otaczających i zajrzeć na sąsiednią Piazza Farnese.
Na środku placu stoi pomnik wielkiego humanisty i filozofa - Giordana Bruna - straconego właśnie w tym miejscu. Nie wszyscy wiedzą, że w średniowieczu plac ten służył jako miejsce egzekucji. Od średniowiecza też ma charakter targowiska. Można tu kupić wszystko: kwiaty, owoce, warzywa, makarony w najróżniejszych kształtach i kolorach oraz staroci. Choć handel skierowany jest przede wszystkim do turystów, to ma swój urok. Przy każdym boku placu znajduje się po kilka knajpek. Mam wrażenie, że ich jakość nie jest najwyższa (albo po prostu my słabo trafialiśmy), ale tak czy inaczej miło tam posiedzieć i wypić kieliszek wina, szczególnie o zmierzchu i wieczorem. Campo de' Fiori to wyjątkowo urokliwe miejsce.*
Jak już będziecie na placu, to pamiętajcie, że warto zagubić się w uliczkach go otaczających i zajrzeć na sąsiednią Piazza Farnese.
*Na wakacjach cieszy mnie właściwie wszystko i nie zwracam uwagi na drobnostki, próżno więc szukać narzekań na brud czy zaniedbanie rzymskich ulic i placów.
Dzień 1: Campo de' Fiori - Palazzo della Cancelleria (z zewnątrz) - Piazza di Pasquino - kościół Sant'Ivo alla Sapienza - Piazza Navona - kościół Sant'Agnese in Agone - Palazzo Altemps (Museo Nazionale Romano) - spacer wzdłuż Tybru (z zewnątrz sąd kasacyjny, zamek Anioła i kopuła bazyliki św. Piotra w oddali) - most Anioła.
Stragan z warzywami na Campo de' Fiori |
Fiori na Campo de' Fiori |
Pomnik Giordano Bruno |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz