Tajlandia to tani kraj, nie ma w tym ani krztyny przesady, ale odrobina "luksusu" jeszcze nikomu, nawet turyście, nie zaszkodziła. Dlatego, ten pełen emocji dzień postanowiliśmy zwieńczyć pyszną kolacją z równie pysznym widokiem na świątynię świtu Wat Arun. W tym celu wieczór wcześniej wnikliwie przejrzałam Tripadvisor i wybrałam restaurację The Deck (
klik), należącą do hotelu Arun Residence.
|
Kolacja w restauracji The Deck. Jeden z najpiękniejszych widoków w Bangkoku. |
Ponieważ nie wiedzieliśmy, o której skończymy zwiedzanie, to nie zarezerwowaliśmy miejsc i muszę przyznać, że mieliśmy sporo szczęścia, bo zajęliśmy ostatni wolny stolik. Wszyscy, którzy przychodzi po nas, byli odsyłani z kwitkiem. Widoki wspaniałe, jedzenie bardzo dobre, nic dziwnego, że to miejsce jest tak oblegane. My próbowaliśmy koktajli z liczi i rambutana, zup - jednej z mleczkiem kokosowym, drugiej z wodorostami i tofu oraz kurczaka w dwóch odsłonach (zabijcie, ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć dokładnych nazw, za bardzo byłam zajęta konsumpcją). Obsługa była sympatyczna i sprawna. Jedyne co ucierpiało, to nasz portfel, - za kolację dla dwóch osób zapłaciliśmy ponad 200 złotych i był to nasz zdecydowanie najdroższy posiłek w Tajlandii (i tak radośnie stwierdziliśmy, że tańszy niż skromniejsze kolacje z gorszymi widokami we Włoszech czy w Brukseli).
|
Koktajl z liczi. |
|
Zupa z kurczakiem, grzybami i mleczkiem kokosowym. |
|
Zupa z wodorostami, tofu i ... kalafiorem. |
Mimo tego, że ledwie ruszaliśmy się z przejedzenia (porcje były duże!) udało nam się wdrapać na na najwyższe piętro, by podziwiać Wat Arun w promieniach zachodzącego słońca. Widoki były absolutnie obłędne i warte tej krótkiej wspinaczki. Zobaczcie sami.
|
Wat Arun w promieniach zachodzącego słońca. Świątynię świtu warto podziwiać także o tej porze. |
|
I widok w drugą stronę. |
|
Urocza towarzyszka kolacji. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz