Obłęd w ciapki. Tak najkrócej i najbardziej treściwie można określić wizytę w Wielkim Pałacu w Bangkoku. Feeria barw, wymyślność form i precyzja dekoracji czynią ją niezapomnianą. Nie ma znaczenia, ile raz obejrzy się zdjęcia w Internecie, przewodnikach i albumach, Wielki Pałac zaskakuje i oszałamia, szczególnie Europejczyków, którzy tak jak my, po raz pierwszy wybrali się na Daleki Wschód.
Zanim zacznę pisać, przyznam się szczerze, że nie jestem specjalistką od buddyzmu, a już w szczególności od buddyzmu tajskiego. Także moja wiedza na temat historii Tajlandii pozostawia sporo do życzenia i nie wykracza poza pierwsze rozdziały przewodników. Postaram się więc opisać po prostu swoje wrażenia.
Kompleks składa się z dwóch zasadniczych części - świeckiej i sakralnej. Najważniejszą świątynią nie tylko na jego terenie, ale na terenie całej Tajlandii jest Wat Phra Kaeo - świątynia Szmaragdowego Buddy. W jej kluczowym budynku - bocie - znajduje się nieduży posążek Buddy wykonany z jaspisu. Dla Tajów jest symbolem boskości oraz potęgi władzy królewskiej. Trzy razy w roku, w raz ze zmianą pór roku, Budda przebierany jest odpowiednie dla nich szaty. Wewnętrzne ściany botu są pięknie zdobione freskami, ale trudno nam było je podziwiać, bo w środku były tłumy ludzi. Zdecydowanie lepiej przyjrzałam się freskom w galerii Ramakien, okalającej kompleks, przedstawiającymi sceny z tajskiej epopei Ramakien (adaptacji hinduskiej Ramajany). Warto niespiesznie się nią przespacerować, zwłaszcza że daje trochę cienia.
Prawie idealnie w centrum watu znajduje się biblioteka - Phra Mondop. Choć i z zewnątrz jest pięknie zdobiona, to bardzo żałuję, że do środka można wejść tylko raz w roku (i nie jest to 10 grudnia), bo posadzka jest wykonana ze srebra, a nadto jest tam skrzynia ze świętymi pismami Buddy, pięknie zdobiona macicą perłową. Zaraz obok biblioteki położona jest Złota Czedi. Wyłożona mozaiką z Włoch, zawiera podobno kawałek kości mostka Buddy. Pięknie prezentowała się w słońcu, na tle bezchmurnego, szmaragdowego nieba. Poza wyżej wymienionymi budynkami największe wrażenie zrobiły na mnie, zamieszkujące kompleks, mityczne stwory. Najwięksi z nich to ogromni (prawie 6-metrowi) jakszowie. Te demony, o różnokolorowych twarzach, stoją na straży zabudowań sakralnych. Trudno się ich przestraszyć, spójrzcie proszę na zdjęcia. Oprócz nich spotkaliśmy: Kinnarów - w połowie mężczyzn, w połowie ptaki, symbolizujących miłość, Garudę - mitycznego ptaka, przypominającego Feniksa i jego śmiertelnych wrogów Nagów - wężokształtne bóstwa.
Po przejściu do części świeckiej kompleksu największą uwagę zwraca Chakri Maha Prasat czyli rezydencja uwielbianego króla Chulalongkorna. Trzeba przyznać, że stanowi bardzo oryginalne połączenie europejskiego klasycyzmu z nutą architektury tajskiej, ze względu na co nazywana jest czasem "cudzoziemcem w tajskim kapeluszu". Inne ważne zabudowania to Barom Phiman Hall, gdzie król Tajlandii przyjmuje gości, Amarinda Hall - dawne miejsce posiedzeń Sądu Najwyższego i Dusit Hall. Bardzo żałuję, że dla turyści nie mogą zwiedzać Pałacu Wewnętrznego, swoistego miasta w mieście, królewskiego haremu. Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe.
Na koniec kilka faktów:
- budowę kompleksu rozpoczął w 1782 roku król Rama I;
- aby zobaczyć wszystkie malunki w Galerii Ramakien trzeba przejść prawie 2 km (dokładnie 1 900 metrów);
- na terenie Wat Phra Kaeo znajduje się mała replika kambodżańskiego Angkor Wat;
- Szmaragdowy Budda pochodzi z Chiang Rai, a wcześniej przechowywany był w Wat Arun;
- ostatnim monarchą rezydującym w pałacu był Rama VII - opuścił go w 1925;
- do dziś w Pałacu odbywają się ważne uroczystości państwowe.
Wskazówki:
- aby wejść na teren kompleksu trzeba być skromnie ubranym - niedozwolone są koszulki na ramiączkach, głębokie dekolty, odsłonięte kolana i stopy;
- w świątyni Szmaragdowego Buddy nie można robić zdjęć;
- Wielki Pałac, to jeden z najliczniej odwiedzanych zabytków na świecie - nie wiem czy jest pora, w której ludzi jest mniej; w innych miejscach zazwyczaj działa przyjście zaraz po otwarciu - tu nie;
- do pałacu najlepiej dostać się tramwajem wodnym, przystanek znajduje się niedaleko od wejścia.
Godziny otwarcia: 08:30-15:30
Koszt: 500 bahtów - obejmuje też wizytę w pałacu Vimanmek, ale i tak był to nasz najdroższy bilet w Tajlandii ;)
Strona internetowa: klik lub klik
Dzień IV: Wielki Pałac i świątynia Szmaragdowego Buddy - Lak Mueang - China Town i Wielka Huśtawka - Wat Suthat - Wat Ratchabophit - Wat Pho - Kolacja widokiem na Wat Arun
Zanim zacznę pisać, przyznam się szczerze, że nie jestem specjalistką od buddyzmu, a już w szczególności od buddyzmu tajskiego. Także moja wiedza na temat historii Tajlandii pozostawia sporo do życzenia i nie wykracza poza pierwsze rozdziały przewodników. Postaram się więc opisać po prostu swoje wrażenia.
Kompleks składa się z dwóch zasadniczych części - świeckiej i sakralnej. Najważniejszą świątynią nie tylko na jego terenie, ale na terenie całej Tajlandii jest Wat Phra Kaeo - świątynia Szmaragdowego Buddy. W jej kluczowym budynku - bocie - znajduje się nieduży posążek Buddy wykonany z jaspisu. Dla Tajów jest symbolem boskości oraz potęgi władzy królewskiej. Trzy razy w roku, w raz ze zmianą pór roku, Budda przebierany jest odpowiednie dla nich szaty. Wewnętrzne ściany botu są pięknie zdobione freskami, ale trudno nam było je podziwiać, bo w środku były tłumy ludzi. Zdecydowanie lepiej przyjrzałam się freskom w galerii Ramakien, okalającej kompleks, przedstawiającymi sceny z tajskiej epopei Ramakien (adaptacji hinduskiej Ramajany). Warto niespiesznie się nią przespacerować, zwłaszcza że daje trochę cienia.
Prawie idealnie w centrum watu znajduje się biblioteka - Phra Mondop. Choć i z zewnątrz jest pięknie zdobiona, to bardzo żałuję, że do środka można wejść tylko raz w roku (i nie jest to 10 grudnia), bo posadzka jest wykonana ze srebra, a nadto jest tam skrzynia ze świętymi pismami Buddy, pięknie zdobiona macicą perłową. Zaraz obok biblioteki położona jest Złota Czedi. Wyłożona mozaiką z Włoch, zawiera podobno kawałek kości mostka Buddy. Pięknie prezentowała się w słońcu, na tle bezchmurnego, szmaragdowego nieba. Poza wyżej wymienionymi budynkami największe wrażenie zrobiły na mnie, zamieszkujące kompleks, mityczne stwory. Najwięksi z nich to ogromni (prawie 6-metrowi) jakszowie. Te demony, o różnokolorowych twarzach, stoją na straży zabudowań sakralnych. Trudno się ich przestraszyć, spójrzcie proszę na zdjęcia. Oprócz nich spotkaliśmy: Kinnarów - w połowie mężczyzn, w połowie ptaki, symbolizujących miłość, Garudę - mitycznego ptaka, przypominającego Feniksa i jego śmiertelnych wrogów Nagów - wężokształtne bóstwa.
Po przejściu do części świeckiej kompleksu największą uwagę zwraca Chakri Maha Prasat czyli rezydencja uwielbianego króla Chulalongkorna. Trzeba przyznać, że stanowi bardzo oryginalne połączenie europejskiego klasycyzmu z nutą architektury tajskiej, ze względu na co nazywana jest czasem "cudzoziemcem w tajskim kapeluszu". Inne ważne zabudowania to Barom Phiman Hall, gdzie król Tajlandii przyjmuje gości, Amarinda Hall - dawne miejsce posiedzeń Sądu Najwyższego i Dusit Hall. Bardzo żałuję, że dla turyści nie mogą zwiedzać Pałacu Wewnętrznego, swoistego miasta w mieście, królewskiego haremu. Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe.
Na koniec kilka faktów:
- budowę kompleksu rozpoczął w 1782 roku król Rama I;
- aby zobaczyć wszystkie malunki w Galerii Ramakien trzeba przejść prawie 2 km (dokładnie 1 900 metrów);
- na terenie Wat Phra Kaeo znajduje się mała replika kambodżańskiego Angkor Wat;
- Szmaragdowy Budda pochodzi z Chiang Rai, a wcześniej przechowywany był w Wat Arun;
- ostatnim monarchą rezydującym w pałacu był Rama VII - opuścił go w 1925;
- do dziś w Pałacu odbywają się ważne uroczystości państwowe.
Wskazówki:
- aby wejść na teren kompleksu trzeba być skromnie ubranym - niedozwolone są koszulki na ramiączkach, głębokie dekolty, odsłonięte kolana i stopy;
- w świątyni Szmaragdowego Buddy nie można robić zdjęć;
- Wielki Pałac, to jeden z najliczniej odwiedzanych zabytków na świecie - nie wiem czy jest pora, w której ludzi jest mniej; w innych miejscach zazwyczaj działa przyjście zaraz po otwarciu - tu nie;
- do pałacu najlepiej dostać się tramwajem wodnym, przystanek znajduje się niedaleko od wejścia.
Godziny otwarcia: 08:30-15:30
Koszt: 500 bahtów - obejmuje też wizytę w pałacu Vimanmek, ale i tak był to nasz najdroższy bilet w Tajlandii ;)
Strona internetowa: klik lub klik
Dzień IV: Wielki Pałac i świątynia Szmaragdowego Buddy - Lak Mueang - China Town i Wielka Huśtawka - Wat Suthat - Wat Ratchabophit - Wat Pho - Kolacja widokiem na Wat Arun
Koszt biletu: 500 bahtów. Godziny otwarcia: 8:30-15:30. |
To zdjęcie zrobiłam, aby uwiecznić tłumy turystów, którzy razem z nami zwiedzali Wielki Pałac. Spójrzcie zwłaszcza wgłąb. |
Złota Czedi. Z daleka nie widać, ale cała wyłożona jest drobną mozaiką. |
Jaksza |
Fresk w Galerii Ramakien. Prawie jak komiks :) |
Bot Phra Kaeo |
Wielki Pałac w Bangkoku |
Kinnara |
Odrobina Kambodży w Bangkoku |
Naga. Wężopodobne bóstwo. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz