poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rzym - dzień pierwszy - Piazza di Pasquino

Przy Piazza di Pasquino stoi niepozorny, bardzo zniszczony posąg. Wydawałoby się, nic szczególnego, ot starożytna rzeźba jakich w Rzymie wiele. A jednak nie. Od imienia tego kamiennego młodzieńca pochodzi słowo paszkwil, oznaczające prześmiewczy utwór skierowany przeciwko osobie. Wzięło się to stąd, że od około XVI wieku różnego rodzaju protesty i złośliwości, często w formie wierszowanej, przyklejano właśnie do jego torsu. Dawno temu sprzeciwiano się niesprawiedliwościom ze strony papieży czy możnych rodów, a my, w 2014 roku, znaleźliśmy tam protest przeciwko brudowi w mieście. Bardzo mi się spodobało to miejsce, w którym historia, dosłownie, do nas mówi.


Piazza di Pasquino

Współczesny protest, dawnym zwyczajem, na starożytnej rzeźbie.

Rzym - dzień pierwszy - Palazzo della Cancelleria

Palazzo della Cancelleria był jedynie krótkim punktem przystankowym w naszej drodze z Campo de' Fiori do dalszych zabytków. Uznałam jednak, że trzeba go zobaczyć, chociażby z zewnątrz, bo to ponoć jeden z najdoskonalszych przykładów architektury renesansowej w Rzymie. Rzeczywiście budynek zachwyca harmonijnością. Dziedziniec, który otaczają dwa piętra smukłych arkad, jest bardzo zadbany. Zdobią go kwiaty, nie tylko te żywe, w doniczkach, ale także kamienne róże - symbol rodziny Riario, dla której zbudowano pałac. Co ciekawe obecnie budynek należy do Watykanu. Wewnątrz znajduje się prawdziwa perełka - Sala dei Cento Giorni - zdobna w freski pędzla Giorgio Vasariego.


Dziedziniec Palazzo della Cancelleria

Róża rodziny Riario

Palazzo della Cancelleria

niedziela, 29 czerwca 2014

Rzym - dzień pierwszy - Campo de' Fiori

W Rzymie na Campo di Fiori
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamki kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.

                  Czesław Miłosz

Były i oliwki, i cytryny, i kwiaty na straganach, a w okolicznych knajpkach wino i owoce morza. Plac Campo de' Fiori okazał się rzeczywiście bardzo gwarny i kolorowy. Gdy znaleźliśmy się na nim pierwszy raz, w południe, był zastawiony straganami i zatłoczony. Później zaglądaliśmy na nigo jeszcze wiele razy, także późnym wieczorem, i okazało się, że właściwie jedyny moment kiedy pustoszeje, to wczesny ranek. Jak już wspominałam, dzięki temu, że mieszkaliśmy nieopodal poranne śniadaniowe zakupy robiliśmy w małej piekarni Forno Campo de' Fiori.  Ponieważ co rano dość długą kolejkę tworzyli okoliczni robotnicy, sądzę, że to dobry, nie typowo "turystyczny" wybór.

Na środku placu stoi pomnik wielkiego humanisty i filozofa - Giordana Bruna - straconego właśnie w tym miejscu. Nie wszyscy wiedzą, że w średniowieczu plac ten służył jako miejsce egzekucji. Od średniowiecza też ma charakter targowiska. Można tu kupić wszystko: kwiaty, owoce, warzywa, makarony w najróżniejszych kształtach i kolorach oraz staroci. Choć handel skierowany jest przede wszystkim do turystów, to ma swój urok. Przy każdym boku placu znajduje się po kilka knajpek. Mam wrażenie, że ich jakość nie jest najwyższa (albo po prostu my słabo trafialiśmy), ale tak czy inaczej miło tam posiedzieć i wypić kieliszek wina, szczególnie o zmierzchu i wieczorem. Campo de' Fiori to wyjątkowo urokliwe miejsce.*

Jak już będziecie na placu, to pamiętajcie, że warto zagubić się w uliczkach go otaczających i zajrzeć na sąsiednią Piazza Farnese.

*Na wakacjach cieszy mnie właściwie wszystko i nie zwracam uwagi na drobnostki, próżno więc szukać narzekań na brud czy zaniedbanie rzymskich ulic i placów.
Stragan z warzywami na Campo de' Fiori

Fiori na Campo de' Fiori

Pomnik Giordano Bruno

Rzym - dzień pierwszy - czyli plany planami, a życie swoje

Na pierwszy dzień mieliśmy bardzo bogate plany, które właściwie natychmiast musieliśmy zmodyfikować i dostosować do bieżących możliwości. Ironia losu, biorąc pod uwagę nazwę bloga.

W Rzymie wylądowaliśmy już o 8 rano i od razu chcieliśmy rozpocząć zwiedzanie. Nic z tego, zanim zjawiliśmy w pensjonacie zrobiła się 11. Na dodatek okazało się, że nie możemy zameldować się od razu (wbrew wcześniejszej umowie), tylko musimy wrócić około 16 (a i to po negocjacjach). Do Koloseum nie było sensu iść. Nieprzespana noc, też nie poprawiała humorów. W minutę powstały nowe plany:


Cytryny w Palazzo Altemps

Rzym

Jeden z licznych rzymskich kościołów

wtorek, 24 czerwca 2014

Dojazd z lotniska Ciampino do centrum i transport miejski

Rzym obsługują dwa lotniska międzynarodowe. Położone na zachód od centrum, tuż nad brzegiem morza Fiumicino (imienia Leonarda da Vinci) oraz oddalone na południowy wschód, trochę mniejsze, Ciampino. My przylecieliśmy na to drugie. Bardzo łatwo się po nim poruszać i równie łatwo się wydostać. 

My skorzystaliśmy z następującego rozwiązania. Po wyjściu z "przylotów" skierowaliśmy się w lewo, ku przystankom autobusowym. Prosto z lotniska autobusem firmy Atral udaliśmy się na pierwszą stację metra - Anagnina (linia A). Autbusy Atral jeżdżą z lotniska na stację co ok. 30-40 minut. Koszt biletu to 1,2 euro, trzeba pamiętać o tym, że nasz duży bagaż wymaga odrębnego biletu. Dalej pojechaliśmy już metrem i wysiedliśmy na przystanku Termini, a stamtąd autobusem pojechaliśmy do naszego pensjonatu.

Rzym posiada tylko 2 linie metra: A i B, które krzyżują się na stacji Termini. Termini to jednocześnie największy węzeł transportowy miasta, jest tu dworzec kolejowy i autobusowy. Można stąd dojechać w zasadzie w dowolne miejsce i wiecznego miasta, i całych Włoch.

Planując zwiedzanie korzystałam ze strony ATAC. Łatwo tu sprawdzić gdzie i jak najszybciej dojechać. Wystarczy wpisać punkt startowy i miejsce docelowe. Historyczne centrum Rzymu nie jest duże, ale czasem warto wspomóc się transportem publicznym i oszczędzić stopy.

Rozkład linii Atral znajdziecie tu: klik

Pomnik Jana Pawła II w okolicy dworca Termini w Rzymie



poniedziałek, 23 czerwca 2014

Residenza Bollo Apartments - gdzie spać w Rzymie

Od czasu do czasu lubię odpocząć na złotej plaży nad turkusowym morzem, wtedy istotna jest dla mnie jakość hotelu, to czy śniadania są różnorodne, a widok z pokoju piękny. Przy wakacjach w mieście, kluczowe jednak jest położenie. Jeśli hotel/hostel/pensjonat jest w centrum lub przynajmniej niedaleko przystanku jest już dobrze. Powinien być jeszcze czysty ;) Wszystkie te warunki spełnił wybrany przeze mnie skromny pensjonat o wdzięcznej nazwie Residenza Bollo Apartments

Zajmuje on kilka pięter starej kamienicy w wąziutkiej uliczce Vicolo del Bollo niedaleko Campo de' Fiori. Poza problemem z zakwaterowaniem (pierwszą noc musieliśmy spędzić w apartamencie kilkaset metrów dalej), niewiele można mu zarzucić. Pokoje są sprzątane codziennie, a obsługa jest miła. Każdy z gości dostaje swoje klucze, można więc swobodnie wychodzić i wracać, kiedy się chce. Pensjonat nie oferuje śniadań, ale to żadna strata, a wręcz zysk. W Rzymie jest w końcu tyle świetnych miejsc, gdzie można zjeść smaczną kanapkę, świeżuteńkie ciastko i popić to pyszną kawą. My upodobaliśmy sobie położoną nieopodal piekarnię Forno Campo de' Fiori. Serdecznie polecam białą pizzę bez dodatków (pizza bianca) i pizzę z sosem pomidorowym (pizza rossa), a także rozmaite słodkości. Niebo w gębie.

Jak wspominałam pensjonat Residenza Bollo Apartments jest świetnie położony, do najważniejszych zabytków można dojść na piechotę, oto dowód w liczbach:

200 m Campo de' Fiori (ok. 2 minut)
500 m Piazza Navona (ok. 5 minut)
800 m Panteon (ok. 10 minut)
1 km Piazza Venezia (ok. 12 minut)
1,5 km Fontanna di Trevi (ok. 20 minut)
1,5 km plac św. Piotra (ok. 20 minut)

Sprawdziliśmy, że z tych okolic można też spokojnie dojść na piechotę do Forum Romanum (to tylko ok 2 kilometry, ale trzeba pamiętać, że po drodze trzeba wejść na Kapitol) i wrócić z okolic Schodów Hiszpańskich (również 2 kilometry).

Przystanki, z których można dojechać do, między innymi , największego węzła komunikacyjnego w Rzymie - dworca Termini znajdują się nieopodal, przy ulicy Corso Vittorio Emmanuele II.

4 noce dla dwóch osób kosztowały nas łącznie 364 euro

Strona internetowa: klik
Opinie o pensjonacie na portalu Tripadvisor: klik

Widok z okna Residenza Bollo Apartments

Okolice pensjonatu Bollo Apartments

niedziela, 22 czerwca 2014

Roma Pass

Przygotowania do wyjazdu rozpoczęłam, jak zawsze, od przeglądania Internetu. Wiedziałam, że pobyt w Rzymie ma być intensywny, poświęcony zwiedzaniu, przepełniony zabytkami i muzeami. Co zrobić, aby zobaczyć jak najwięcej? Ano warto zacząć od zapoznania się z komunikacją miejską, godzinami otwarć i cenami biletów. 

Dość szybko natknęłam się na informację, że warto zaopatrzyć się w kartę Roma Pass. Jest ona dostępna w dwóch wersjach: 48- i 72-godzinnej, które kosztują odpowiednio 28 i 36 euro (dane za maj 2014). My wybraliśmy opcję trzydniową i obejmowała ona:
- korzystanie bez limitu z transportu miejskiego przez 3 dni (metro, autobusy, tramwaje) - karta obowiązuje od momentu pierwszego skasowania do 24:00 trzeciego dnia. Co istotne nie obejmuje ona transportu z lotniska do centrum miasta, ale o tym później;
- bezpłatne wejście do dwóch pierwszych muzeów - aby zaoszczędzić jak najwięcej, radzę na początek zaplanować 2 najdroższe placówki, w naszym przypadku było to Museo Nazionale Romano oraz kompleks Forum Romanum, Palatyn i Koloseum;
- zniżki do pozostałych muzeów zgodnie z rozpiską na stronie (klik)

Karta umożliwia uniknięcie długich kolejek do Forum Romanum i Koloseum, gdyż dla osób ją posiadających są oddzielne wejścia. Należy pamiętać, że nie obejmuje ona za to wejścia do Muzeów Watykańskich.

Roma Pass można kupić w wielu miejscach: muzeach, punktach informacji turystycznej, on-line, a także w kioskach, na stacjach metro które sprzedają zwykłe bilety. Nam udało się kupić kartę na stacji metra Anagnina (ale dopiero przy trzeciej podejętej próbie). Warto mieć przy sobie długopis, bo kartę trzeba wypełnić: podać imię, nazwisko i wpisać datę, od kiedy zaczyna się jej używać. Oprócz karty w zestawie znajduje się książeczka z informacjami o zniżkach oraz mapa.

Wszystkie szczegóły: http://www.romapass.it/?l=en

Piazza Venezia nocą

Popołudniowy ruch w Rzymie

Rzym nocą

Rzymska ulica




sobota, 21 czerwca 2014

L'Italia é Bella

Miło mi rozpocząć mój blog od wędrówki po stolicy Włoch. Wieczne miasto, jak chyba żadne inne, głęboko zakorzeniło się w mojej głowie już we wczesnym dzieciństwie. Spacerować po Rzymie, to dla mnie jakby przenieść się między strony kolorowego albumu albo podręcznika do historii. Pomimo, że w Rzymie byłam już wcześniej, to wilczyca kapitolińska, Forum Romanum czy plac św. Piotra, znów zrobiły na mnie, nomen omen, kolosalne wrażenie.

Rozważania, gdzie udać się na wiosenny wypoczynek trwały dość długo. Włochy konkurowały z Hiszpanią w postaci Andaluzji oraz z wyjazdem łączonym do dwóch stolic - Budapesztu i Stambułu. Kiedy już stanęło na półwyspie Apenińskim, pewniakiem wydawał się Neapol i kilka dni na Ischii. Okazało się jednak, że w myśl przysłowia, wszystkie drogi prowadzą do Rzymu* i tam nasze stopy stanęły w pewien ciepły majowy poranek (aby później wycieńczone brukiem i przemierzonymi kilometrami odpocząć na półwyspie Amalfi). Cały wyjazd trwał 10 pełnych dni, a jego rzymska część - 4.

* Niebagatelne znaczenie dla urzeczywistnienia tego przysłowia miała promocja Wizz Air.
W fajny sposób udało nam się połączyć wylot do Rzymu i powrót z Katowic.

Plan pobytu:

dzień I (Rzym: Campo de' Fiori, Piazza Navona, kościół Sant'Ivo alla Sapienza i inne)

Koloseum

Villa Cimbrone, Ravello